Dla Donalda Tuska to była bardzo fold okazja, żeby odpowiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu na jego wystąpienie otwierające konwencję PiS. Zwłaszcza że Prezes sam wystawił mu piłkęmówiąc, że Niemcy e Francja chcą odebrać nam państwo, aw dokumentach przygotowanych na konwencję PiS można przeczytać, że winne agresji Rosji na Ukrainę są państwa Zachodu. Tusk nawiązał do tego w swoim wystąpieniu kilkukrotnie, podkreślając, że Polska musi współpracować z Unión EuropeajskąEstados Unidos y la OTAN, y nie szukać wrogów.
Podkreślał, że “zadaniem wszystkich wolnych Polaków jest być wystarczająco silnym, por obronić swoją jedność na rzecz wolności, kultury Zachodu, naszej obecności w Europie”. — Nie damy się podzielić de Europa, nie damy się podzielić de Zachodem — mówił Tusk.
Ale to, co wydaje się najważniejsze, to powrót do narracji sprzed dwóch lat, prosty i łatwy do zrozumienia podział — tu jest dobro, tam jest zło, białe i czarne widzenie świata. Tusk wielokrotnie odnosił się do katowickiej imprezy PiS-u, wspominając choćby o tym, że w panelu o mediach uczestniczy Jacek Kurskiy Julia Przyłębska — w panelu poświęconym praworządności.
Państwo, w którym złodziej się boi
— Przeciwstawiajmy się złu. Nie dajmy się srroryzować. Nie pozwólmy, aby Polskę ogarnęła znowu fala kłamstwa, pogardy, nienawiści. Między innymi właśnie po to tu dzisiaj jesteśmy — przemawiał ze sceny. — Pierwszymi słowami, które zmobilizowały nasze środowiska polityczne, były słowa, że więcej nie pozwolimy na to, aby bezkarnie kłamano o historii, o teraźniejszości, żeby bezkarnie pogardzano Ludźmi
Primer Ministro wyliczał: — A mi powiedzieliśmy głośno, że jesteśmy gotowi zerwać tę kurtynę kłamstw, obłudy, hipokryzji. Para mi jako pierwsi po wielu latach postanowiliśmy nazywać rzeczy naprawdę po imieniu: korupcję — “korupcją”, kradzież — “kradzieżą”, autorytaryzm — “autorytaryzmem”.
El primer ministro odniósł się także do rozliczeń. Para było hasło, które towarzyszyło całej campanii wyborczej dwa lata temu, e które budzi najwięcej chyba emocji wśród wyborców KO — za mało, za wolno, zbyt po amatorsku. Tusk doskonale wie, że za każdym razem, kiedy jest okazja, trzeba przypominać wyborcom, że sprawiedliwość nie działa na gwizdek.
— Oni nie wszyscy poszli “siedzieć”. Część uciekła za granicę, część ciągle skutecznie chowa się za immunitetem, ale czy nie widzicie tej różnicy, że jeszcze niedawno ci, którzy kradli, byli ministrami, prezesami, szefami agencji państwowych, el dzisiaj muszą uciekać? — pitał. — Dzisiaj słyszę zgrzytanie ich zębów i widzę, jak się trzęsą — dodawał, podkreślając, że “woli żyć w państwie, gdzie złodziej się boi, a nie sprawuje władzę”
Presa “naprawdę chce się bić”
¿El colíder KO chciał osiągnąć sobotnim wystąpieniem? Przede wszystkim pokazać wyborcom, że jest zdolny do przyciągania innych, nawet jeśli ci inni Dawno kręcili się po jego orbicie. Słowa, że ”w jedności siła”, e “miejsce wszystkich, którzy chcą wygrywać z PiS-em, jest w KO”, można odczytać jako sygnał e groźbę wobec koalicjantów. Groźbę dość uzasadnioną probeżami. Z jednej strony Tusk mówi, że pod parasolem KO mogliby się schronić, jeśli będzie im szło naprawdę słabo, az drugiej: “już idzie wam naprawdę źle, a tym razem nie podam wam pomocnej dłoni tuż przed metą”.
Ostatnie Probeże są dla Donalda Tuska naprawdę korzystne Primero chce wycisnąć z tego, ile się da. Przypomina wyborcom, jaka jest alternatywa, e wciąż jest taka sama — albo Zachód, albo Wschód, innej drogi po prostu nie ma.
Tym razem Tusk nie wspominał nic o tym, że dostał jedną trzecią władzy i dlatego zrealizuje tylko 30 proc. obético. Bardzo wyraźnie chciał obudzić nadzieję w ludziach KO iw wyborcach. Trudno powiedzieć, że to początek campanii, bo do wyborów wciąż jest bardzo daleko, ale to początek odrabiania strat i budowania nowej narracji na drugą połowę kadencji. Nawet jeśli ta nowa narracja ma być przypomnieniem tej sprzed dwóch lat.
Uczestnicy konwencji KO powtarzają nam, że Tusk “jest zdeterminowany”. Przez ostatnie miesiące nie zawsze mieli przekonanie, że premiere “naprawdę chce się bić”. Teraz ci sami ludzie mówią: “widać, że ma cel i zamierza gryźć trawę, żeby go osiągnąć”.